WOLNIEJ JEDZIESZ SZYBCIEJ ZGINIESZ

Myślę o tym, że im wolniej jedziesz tym większa szansa, że zginiesz. Wracałem w niedzielę z mojego wiejskiego ranczo i to co widziałem mnie do tej tezy przekonało. Wszystko przez to, że zmienna aura weszła mi w kości i lekką gorączką musiałem przejechać paręset kilometrów. Podróż trwała dłużej niż normalnie, bo z przyczyn ode mnie nie zależnych postanowiłem jechać zgodnie z przepisami. Mam tu na myśli oczywiście prędkości maksymalne, jakie egzekwuje prawo i Miśki z suszarkami. Na całej trasie kilka razy miałem śmierć w oczach, przez imbecyli którym gdzieś w to niedzielne popołudnie się spieszyło. Pierwszy był kierowca wielkiej ciężarówki który zrypał mnie przez CB za to że zwalniam mu przed nosem, pomimo że wjechaliśmy do wsi oznakowanej jako teren zabudowany. Potem byli panowie w tak zwanej, „jebniętej na glebę” zagazowanej Astrze I kombi, na chińskich alusach z wydechem jak komin elektrociepłowni Żerań. Z wielkim mozołem wyprzedzali wszystko co jechało w tym samym kierunku co oni, tylko na złość wszystkim na podwójnej ciągłej, na pasach, pod górkę, na zakręcie, na parkingu Lidla i na czołowe. Mnie mało nie oberwali zderzaka i to dwa razy. (robili zakupy w L i dopędzili mnie drugi raz). Absolutnymi mistrzami świata w tej kategorii ludzi są Grzyby jadące w swych gnijących grzybowozach, pamiętających dobrze czasy obalenia komunizmu. Ich czarujące fiaty Uno, Audi 80, volkswageny golfy II obciążone workami z ziemniakami wykazywały kilka razy taki poziom agresji, jaki widać często po derbach Krakowa. Ale im jestem w stanie wybaczyć, bo po pierwsze to obciach jeździć na czarnych blachach, a po drugie jak bym wracał z imprezy na Placu Zamkowym to też bym był nabuzowany jak kogut. I nie mam w tym wypadku na myśli Maratonu Warszawskiego. Dziwne, że dzień wcześniej jadąc równo jak wszyscy czyli szybciej niż przewiduje ustawa, w ogóle ich wszystkich nie zauważyłem. 
Tak na marginesie to dwa tygodnie temu kretyn z czarnej Bety 5 na autostradzie A2 przy prędkości, która za chwile miała by 2 z przodu, chciał mnie wepchnąć do rowu, bo zajmowałem lewy pas, o 10 sekund za długo. Życzę mu, żeby uległ wypadkowi, stracił rączki i nóżki i żeby do końca życia był uzależniony od prądu, zasilającego jego wypasiony respirator w kolorze blumetalik.
 A żeby nie było, że jak nic nie mówi to nie mówi, a jak zacznie to narzeka, to piękną jesień mieliśmy w ten weekend .

  • |