MOTO HOLANDIA 2011

Minęło właśnie siedem lat od naszego wyjazdu do Holandii. Za oknem zimno mokro, bardziej jesiennie niż zimowo choć na kalendarzu wybił właśnie  siódmy stycznia. Przeglądałem  fotki na dysku i doszedłem do tego, że ta mikrowyprawa w ogóle nie została przez nas upubliczniona. Może spowodowała to niezbyt dobra pogoda, która nam wtedy towarzyszyła a może droga przez mękę jaką jest jazda nudną, niemiecką, mokrą, autostradą przez blisko 1200 kilometrów. To ostatnie z tego wyjazdu pamiętam najlepiej i nie mam zamiaru tej trasy powtarzać nigdy w życiu w takiej formie.

Minęło trochę czasu a w mojej pamięci jest kilka slajdów, które pojawiają się na hasło tejże wycieczki do Holandii.

Slajd 1.

Kemping pod Berlinem o wdzięcznie i lekko brzmiącej nazwie Krossinsee. Obiekt położony w zasadzie w pięknym miejscu nad jeziorem ale wtedy przypominał obiekt wczasów pracowniczych kopalni piachu z pod Góry Kalwarii łamane przez kołchoz w Irkucku. Domki ze wspólną łazienką i kibelkiem, plastikowe krzesełka z Praktikera i ogólnie tak zwany enerdowski pierdolnik.

Slajd 2.

Brama Brandenburska jest zdecydowanie mniejsza niż mi się wyobrażało. Za to centrum Berlina to szkło, aluminium i nowoczesny niemiecki desing. Jeśli można w ogóle powiedzieć, że oni mają coś takiego jak narodowy design.

Slajd 3.

Cham na kempingu Am Emsdeich. Śmierdzącego Niemca w recepcji tego kempingu mógłbym zadusić z zimną krwią. Cały kemping pusty a on nam kazał rozłożyć się w błocie, przy szlabanie obok śmietnika. Na zgłoszony protest zaryczał, że możemy z tego miejsca ……. ć.

Slajd 4.

Ten sam kemping to miejsce dewiantów i beznadziejnego piwa. Jeśli chodzi o to pierwsze, to po sprzeczce z chamem recepcjonistą, postanowiliśmy się przejść i pozwiedzać. Kemping wielki jak pół Radomia i ani żywego ducha. Większość przyczep wrośnięta w ziemię i zagospodarowana na styl bardziej domków na działkach, niż klasycznego kempingowania. Ponieważ było całkowicie pusto i od godziny spacerowania wokół nie było nikogo, postanowiłem zajrzeć do środka jednego z tych obozowisk. Podszedłem do okna przyłożyłem dłonie do szyby, żeby lepiej dojrzeć środek i mym oczom ukazał się leżący na kanapie gruby tłusty Niemiec, całkowicie goły z siusiakiem na wierzchu. Niektórzy pewnie pamiętają zabawę w dzwonienie dzwonkiem do drzwi i ucieczkę albo gaszenie światła w piwnicy i spierniczanie przed ziemniaczanym potworem. My tak zmykaliśmy tylko z dziesięć razy szybciej. Grubas opasany ręcznikiem w pasie gonił nas przez chwilę a potem chyba dostał zawału bo ślad po nim zaginął. Z nerwów kupiliśmy u chama w recepcji piwo w plastiku. Wymioty do rana.

Slajd 5.

Znów autostrada, zakładanie kondonów, zdejmowanie kondonów, deszcz, nie chce mi się zakładać kondona, może zaraz przestanie, nie przestanie, mokre mam majtki, jednak założę kondona, założyłem, o przestało padać, gorąco mi w kondonie, nie nie zdejmę zaraz zacznie padać, autostrada bez końca, słońce, jestem spocony, a tam zdejmę wypogadza się, burza, burza, burza, mam mokre wszystko,  znów autostrada, zakładanie kondonów, zdejmowanie kondonów, deszcz, nie chce mi się zakładać kondona, może zaraz przestanie, nie przestanie, ledwo wyschły a znów mam mokre majtki, jednak założę kondona, założyłem, o przestało padać, gorąco mi w kondonie, nie nie zdejmę zaraz zacznie padać, autostrada bez końca, słońce, jestem spocony, a tam zdejmę wypogadza się, burza, burza, burza, mam mokre wszystko. To nie był sen, to się działo naprawdę.

Slajd 6.

Ścieżki rowerowe. A może pojechać tam i pojeździć na rowerze ?

Slajd 7.

No ale plaże to tam są konkretne, piasek woda i zero parawanów, zupełne przeciwieństwo tego .

Slajd 8.

Tulipany, tulipany, tulipany. Właściwie to pola po tulipanach. Byliśmy pod koniec czerwca i niestety po tulipanach pozostało nic.

Slajd 9.

Jaki ten Amsterdam ładny. Kanały, rowery, kamieniczki i tak dookoła. I cudownej urody dziewczynisko w witrynie na wiadomo jakiej ulicy.

Slajd 10.

Targ z tulipanami, których nie widzieliśmy na polu. Żywe, zahibernowane w cebulkach a pomiędzy nimi ładnie zapakowane sadzonki marihuany.

Slajd 11.

Gouda miasto Gouda ser. Targ na rynku a na nim milion odmian serowych pyszności.

Slajd 12.

Mierzeja z zaporą Afsluitdijk usypana sztucznie. Do dziś nie wiem jak się tę nazwę wymawia, czy tam szczeka. Niezwykły projekt techniczny polecam poczytać. Na mnie zrobiło to duże wrażenie.

Slajd 13.

Jakiś kemping pod elektrycznym wiatrakiem o romantycznej nazwie Knock. W recepcji tym razem tylko wino w plastiku. Ciężka pobudka następnego dnia rano. Curwa kto nasikał mi do śpiwora ?!?!?!

Slajd 14.

Znów autostrada, zakładanie kondonów, zdejmowanie kondonów, deszcz, nie chce mi się zakładać kondona, może zaraz przestanie, nie przestanie, mokre mam majtki, jednak założę kondona, założyłem, o przestało padać, gorąco mi w kondonie, nie nie zdejmę zaraz zacznie padać, autostrada bez końca, słońce, jestem spocony, a tam zdejmę wypogadza się, burza, burza, burza, mam mokre wszystko,  znów autostrada, zakładanie kondonów, zdejmowanie kondonów, deszcz, nie chce mi się zakładać kondona, może zaraz przestanie, nie przestanie, ledwo wyschły a znów mam mokre majtki, jednak założę kondona, założyłem, o przestało padać, gorąco mi w kondonie, nie nie zdejmę zaraz zacznie padać, autostrada bez końca, słońce, jestem spocony, a tam zdejmę wypogadza się, burza, burza, burza, mam mokre wszystko. To nie był sen, to się działo naprawdę.

 

Wszystkie zdjęcia z naszej wycieczki znajdują się tu – KLIK

A tu taka fotozajaweczka

  • |